Kapitan Wojciechowski uważnie przestudiował teren, po którym poruszali się naukowcy oraz fotografie, które wykonali podczas wyprawy w przestrzeń poza czasem


...potem jeszcze raz przejrzał podsumowanie zeznań podejrzanych



ZENOBIUSZ F.
L. 37, żonaty, 4 dzieci
Informatyk, specjalizuje się w programowaniu obiektowym. Czasem gra z Izabellą M. w golfa, jednak jego prawdziwą pasją jest historia Niemiec, do tego stopnia, że za ostatnie oszczędności skupuje wszelkie pamiątki. Ze względu na swoje bogate doświadczenie niedawno został mianowany na kierownika wyprawy.

KOGO PODEJRZEWA: "W pierwszej chwili pomyślałem, że to Ola chciała zepsuć wyprawę, której byłem kierownikiem. Taka kobieca zemsta. Jednak po wyprawie zauważyłem, że to Wojtek zrobił się ostatnio małomówny i nerwowy. Wyraźnie odcina się od reszty zespołu, może ma coś na sumieniu?"
ZEZNANIA: "W pewnym momencie zauważyłem, że nie ma z nami Wojtka, nie wiem czy odłączył się celowo czy tylko zamarudził po drodze."



ALEKSANDRA G.
L. 28, mężatka, 2 dzieci
Specjalista w dziedzinie technik laboratoryjnych. Kandydowała na funkcję kierownika wyprawy, lecz z racji młodego wieku kandydatura nie została uwzględniona. Przyjaźni się od wielu lat z Wojciechem P. Wspólnie chodzą na ściankę wspinaczkową. Jej pasją są stroje z dawnych epok. Po odejściu z pracy planuje otworzyć wypożyczalnię kostiumów. W pracy żartują z jej zamiłowania do gadżetów - nowinek elektronicznych.
KOGO PODEJRZEWA: "To na pewno nikt z nas, gdy spotkaliśmy się z Cesarzem Ottonem byliśmy w komplecie."
ZEZNANIA: "Nie odłączyłam się od grupy, bo instrukcja wyraźnie tego zabraniała. Chętnie wezmę udział w wyprawie ratunkowej. Mogę nią nawet pokierować, w końcu znam się na rzeczy."



WOJCIECH P.
L. 34, kawaler
Biolog specjalizujący się w biologii molekularnej. Największa gaduła w zespole. Jego ponadprzeciętna kreatywność jest znana w całym instytucie. Po pracy zajmuje się kolekcjonowaniem guzików z historycznych mundurów wojskowych. Od wielu lat przyjaźni się z Aleksandrą. Wojciech wywołał spore zamieszanie wśród władców, ponieważ przez nieuwagę założył kurtkę z zamkiem błyskawicznym, chociaż każdy uczestnik miał założyć tradycyjną odzież z guzikami.
KOGO PODEJRZEWA: "Podejrzewam Zenobiusza, to w końcu na jego komputerze znaleziono materiały dotyczące skarbów cesarskich."
ZEZNANIA: "Widziałem Zenobiusza wchodzącego do bramy na ul. Wrocławskiej 31. Może wtedy ukrył diadem?"



IZABELLA M.
L. 29, panna
Błyskotliwa kariera, już w wieku 27 lat obroniła doktorat w zakresie fizyki kwantowej. Przyjaźni się z Zenobiuszem. Jest też nałogową hazardzistką, często pożycza na nowe zakłady. Niestety rzadko wygrywa - stąd kłopoty ze stabilizacją życiową.
KOGO PODEJRZEWA: "Uważam, że to Ola. Ostatnio dziwnie się zachowywała, na dodatek to nagłe odejście z pracy zaraz po wyprawie. Chyba nie może się pogodzić z tym, że Zenobiusz został kierownikiem ekspedycji."
ZEZNANIA: "Wojciech odłączał się od grupy, a i Aleksandrę widziałam jak znika na chwilę pod zamkiem... Może coś chowała? A Zenobiusz? Przez całą wyprawę nigdzie się nie odłączył."

Następnie kapitan zrekonstruował kolejność zdarzeń, przesłuchując przy tym świadków...

Badacze zaczęli zwiedzanie Poznania Poza Czasem od okolic placu Cyryla Ratajskiego (na mapie nr 1), gdzie doszło do spotkania z orszakiem Ottona III, który był prowadzony do poznańskiego grodu przez samego Bolesława Chrobrego. Wtedy złodziej mógł zobaczyć, jak jest przewożona szkatuła z cesarskim diademem...


Spotkałem ich. Byli dziwni, ale uprzejmi. Kiedy orszak z cesarzem dotarł już do palatium, a ja jeszcze zostałem na trakcie w puszczy, trafiłem na jedną z tych osób. Wskażą ją dwie ostatnie cyfry z daty, kiedy to wybijając bramkę naruszono ciągłość murów biegnących przed zamkiem, wybudowanym przez jednego z moich następców, na pańskiej mapie to miejsce nr 3. Otton mówił mi, że w pustej szkatule, w której przewoził diadem znalazł bardzo mały, okrągły przedmiot z dwiema dziurkami.

w drodze do zamku Przemysła II jeden z członków wyprawy złamał instrukcję i odłączył się na pewien czas. Gdy dołączył z powrotem do grupy, pozostali wdali się już w rozmowę z królem, który akurat przebywał na inspekcji wzniesionych za rządów jego ojca murów miejskich nieopodal Bramy Wronieckiej (nr 2). Rozmowa  przebiegła w przemiłej atmosferze. Przemysł II bardzo zainteresował się aparatem fotograficznym Zenobiusza, tak że ten z trudem zmienił temat.


Zaprosiłem ich na mój zamek, na mapie kapitana to nr 3.  Było ich troje. Gdy podziwiali widoki dołączyła czwarta osoba. Numer jej akt zawiera w sobie cyfrę równą liczbie strzelnic baszty przy której ich spotkałem (na mapie nr 2).

Wojciechowski zamyślił się na chwilę, po czym wrócił do zeznań podejrzanych... Po drodze przy kościele farnym został Wojciech P. Dopiero po pewnym czasie dogonił resztę wyprawy. Tłumaczył potem, że zamarudził, bo przyglądał się portalowi wejściowemu kościoła farnego, a szczególnie tabliczce wmurowanej po lewej stronie w zewnętrznej części portalu...

...Napoleon przyjął wyprawę podejrzliwie, dziwił się wielce, gdy członkowie wyprawy nieopatrznie powiedzieli mu, że poszukują w Poznaniu jeszcze jednego cesarza, który na dodatek ma w mieście swój zamek. Na szczęście Bonaparte uznał swoich gości za dziwaków.


Mam wrażenie, że jeden z nich próbował mnie okraść, bo dziwnie wpatrywał się w poły mojego munduru. Była to ta persona, która w numerze swojej kartoteki ma liczbę równą liczbie strzelnic we fragmencie muru obronnego, jaki dziś można dostrzec z okien mojego apartamentu, wychodzących na podwórko. Lecz uwaga! Aby dobrze określić tę liczbę, lepiej obejrzeć mur z drugiej strony! Na mapie, którą ten kapitan pokazał, to nr 4.

Udając się do zamku cesarskiego mijali kościół pw. św. Marcina (nr 5). Ten, który się odłączył na początku wyprawy powiedział, że to tu właśnie przyszedł, gdy się oddzielił od reszty. Wyjaśniał, że wprawdzie złamał w ten sposób instrukcję i odłączył się od grupy, ale zrobił to z naukowej ciekawości, by obserwując przestrzeń poza czasem poznać losy rzeźb Marcina Rożka z wieży kościelnej, która runęła podczas ostatniej wojny. Powiedział, że niestety na murach kościoła nie zachowały się żadne fragmenty tej płaskorzeźby. Jest tylko powojenna rzeźba w portalu wejściowym do kościoła...

Ruszyli na zamek cesarski (mapa pkt.6). Do rezydencji weszli małym wejściem od zachodu. W drodze do Wilhelma II od grupy odłączył się jeden z członków wyprawy. Po jakimś czasie widziano go, kiedy robił fotografię przy jednym z bocznych wejść do zamku.


Rzeczywiście, dziwnie ubrana trójka ludzi szukała jednego, który im się zgubił. Okazało się, że wszedł na wieżę, znaleźli go, gdy robił fotografię. To ten człowiek, który w numerze swoich akt ma pierwszą cyfrę, której odpowiada liczba lwów z wystawionym językiem, wspierających fontannę w ogrodzie mego zamku.

Spotkanie z Wilhelmem było bardzo krótkie. Przed powrotem do zwykłej rzeczywistości jeden z badaczy stwierdził nagle, że zostawił u Wilhelma II swój tablet. Porzucił swoich kolegów i odłączył się na jakiś czas od grupy...

...kapitan odłożył notatki i znów pogrążył się w zadumie nad sprawą.


Projekt współfinansowany przez Unię Europejską z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego w ramach Wielkopolskiego Regionalnego Programu Operacyjnego na lata 2007 - 2013